Film Włodka - super, ciepły, wzruszający i w ogóle...
Grałem w Otchłań w '99, kiedy byłem gimnazjalnym szczylem i kupiłem właśnie ten numer CDA (tak samo poznałem Fallouta - miłość mojego życia
). W Mantarze stała szkoła, Dominion nie istniało, co dopiero Hexenlore (a może i było, tylko nie poszedłem na molo?), Skulldust pewnie też nie było. Kojarzę masę bugów, ale na tym etapie i przy tak młodych developerach to zrozumiałe. Od tego czasu świat bardzo się rozwinął. Grałem w 1.2f, 1.2j i 1.2k, nie przeszedłem do końca (questy się pokończyły, w BT same nudy, bo ileż można robić to samo cały czas, a mielenie na smokach czy potworkach z piramidy na poziomach 50-60 zrobiło się zbyt nudne).
Bardzo się cieszę, że sprawy wreszcie się ruszyły i jest już dostępna 1.3. Ile lat na nią czekałem... 3? Są chyba tylko dwa inne projekty, które śledziłem z takim utęsknieniem. Black Mesa: Source (jakby kto nie znał - mod do Half-Life 2), oraz Mental Omega: Almost Perfect Yuri's Revenge (mod do Red Alert 2: Yuri's Revenge).
Jeśli mam porównać Otchłań z jakąkolwiek znaną mi grą, będzie to Wasteland. Niby była tam grafika - ale sprowadzała się do mapy świata i portretów mobów, cała reszta była oparta o tekst. Opisy w grze to pół zabawy; drugą połowę trzeba było doczytać z instrukcji (było to obejście ograniczeń kompilatora, oraz swoisty DRM - kup oryginał, bo bez manuala nie pograsz). Walka odbywała się prawie identycznie, z tą różnicą, że gra pauzowała przed każdą turą członków drużyny, aby gracz mógł zdecydować, co mają robić - ucieczka, atak, przeładowanie (lub odblokowanie) broni, zwerbowanie do drużyny itd. Po walce tradycyjnie rozdawany był exp i można było zgarnąć łup. Mocną stroną Wasteland były prześmieszne opisy w stylu "Four foot tall pears, pleasingly plump, perfectly prepared, possibly, to plummet perilously from their precarious perches and pummel any passing pedestrian to a pasty, putrid pulp" - Brian Fargo z zespołem mieli poczucie humoru, i dalej mają, bo dwójka jest również rewelacyjna